Olimpiada (podobnie jak inne duże sportowe eventy) może być potężną trampoliną promocyjną i wizerunkową miasta oraz kraju – natomiast jak każda duża akcja marketingowa czy komunikacyjna potrzebuje świetnej strategii i jeszcze lepszej egzekucji.
Zacznijmy od ekspozycji marki kraju i miasta. Tutaj było różnie.
Francja, która ma już na koncie doświadczenia organizacji wielu olimpijskich wydarzeń (letnie IO Paryż 1900 i 1924 oraz zimowych IO w Grenoble, Albertville czy Chamonix), sprostała zadaniu również od strony komunikacyjno-marketingowej, choć nie obyło się bez wpadek.
Bardzo interesującym zabiegiem było umieszczenie w medalach olimpijskich kawałków wieży Eiffela. Daje nam to bardzo ciekawy rezultat, jakim jest medal, który nabiera jako przedmiot konkretnej wartości – gdyż niestety bywały medale o wartości 3 dolarów (!). Pozwala to również zabrać ze sobą medalistce lub medaliście całkowicie legalnie cenny kawałek olimpiady i miasta gospodarza nie tylko mentalnie, lecz także fizycznie. Za to brawo.
Po drugiej stronie tego równania mamy np. próbę zbudowania wizerunku rzeki w mieście, niestety zakończoną kompletną klęską. Zawodnicy z ciężkimi dolegliwościami po pływaniu w Sekwanie, czyli zdjęcia i filmy, które szybciutko obiegły cały świat i nie przyniosły marce Paryża i samej Sekwanie chwały. Tutaj kciuk w dół.
Bardzo dobrym, choć nienowym zabiegiem, było wykorzystanie postaci z popkultury.
To, co było pewną nowością, to więcej niż wykorzystanie ich tylko w roli wizerunkowej podczas ceremonii otwarcia czy zamknięcia imprezy, ale wysłanie ich tam w roli korespondentów – zrobił to w Polsce Eurosport z Dawidem Podsiadło, zrobiło to NBC ze Snoop Dogiem czy wreszcie – LA z Tomem Cruisem.
Mądry ruch, który powoduje, że o sporcie opowiadają nie tylko przynudzający momentami, merytoryczni eksperci, lecz także postaci z zupełnie innych światów kochające sport. Dzięki temu te światy zaczynają się przenikać – świetne.
Przy okazji takiego wydarzenia jak olimpiada komunikują się również, a jakże, brandy sportowe czy odzieżowe. Ralph Lauren od lat ubiera drużynę USA i komunikuje to bardzo dobrze. Aspiracyjnie, dumnie i z klasą.
I na koniec Samsung – jeden z oficjalnych partnerów imprezy nie tylko wyposażył sportowców w specjalny model olimpijskich telefonów, Galaxy Z Flip6 Olympic Edition, którymi robili sobie selfies, lecz także stworzył imponujący Olympic Games Experience Pop up at Square Marigny, gdzie można było doświadczyć markę i jej produkty. W końcu to Paryż: miasto światła i inspiracji.
Szymon Skrzypczak dla marketerplus.pl, więcej komentarzy przeczytasz tutaj.