Format reklamowy Play angażujący do reklam celebrytów jest skuteczny i nie chodzi o to, czy jest w nim Barbara Kurdej-Szatan, czy jej nie ma. Komunikacja nie opiera się na konkretnych twarzach, tylko na konstrukcji celebryci + pracownicy oraz na odpowiednim brandingu. Reklamy te umacniają kod kolorystyczny. Długo stosowana konsekwencja daje łatwą rozpoznawalność przekazu. Ludzie dekodują białe limbo oraz fiolet i wiedzą czyja reklama właśnie leci. Daje to dużą wyróżnialność w bloku reklamowym, a przy okazji wzbudza ciekawość: zobaczmy, kto przyszedł czy przeszedł do Playa. A jeśli to działa i konsumenci dobrze tę komunikację reagują, świadczy to najlepiej o jej skuteczności. Play to wie, bo monitoruje efekty sprzedażowe i wizerunkowe na bieżąco. Zatem jeśli komunikacja się nie zużywa i nie ma przeciwwskazań marketingowych, że format przerasta markę (jak miało to miejsce w przypadku Serca i Rozumu), to kontynuacja jest jak najbardziej sensowna.
Podobna konwencja, zastosowana w Plusie, świadczy o skuteczności wykorzystania celebrytów w komunikacji. Pamiętajmy, że Play w pierwszych latach działania bardzo mocno potrzebował wiarygodności i polubienia marki przez klientów. Celebryci mają ten kapitał i w reklamie transferują go na markę. Podejścia Plusa i Playa różnią się formatem. W Plusie jest on oparty „na twarzy” celebryty sprzedawcy, a w Play bazuje na formule celebryci i pracownicy-sprzedawcy. Prawda jest taka, cytując klasyka, że jeśli reklama nie sprzedaje produktu, to nie jest kreatywna (David Ogilvy). Format Playa nie jest gorszy niż Serce czy Rozum albo Mata przejmuje Maka. Kreatywność w reklamie ma sens tylko wtedy, kiedy realizuje cele reklamowe, czyli sprzedaje i służy marce.